Balorys ogłosił na serwerze iż pod SW i Ogri jest pecik do oswojenia. W tym czasie byłem w Uldaman (nie udało się przejśc ze względu na zbyt częste DC :/ ). Poleciałem główną postacią do SW. Przelogowałem się na drugą postać - Brooke. Ona również była w Stormwind. Chciałem się udać do Goldshire, by wykonać misję. Niestety przy bramie głównej SW, moim pieknym oczom ukazał się widok, który na długo zapadnie u mnie w pamięci :) Wpierw widziałem jak naparzają się same "70-tki". Przybliżając się powoli do wyjścia (komp zwolnił niemiłosiernie :/), zobaczyłem coś ogromnego. Był to... smok :) I kupa hordy dodatkowo :] Nie wiedziałem czy bić się czy nie. Postanowiłem przejść na postać główną - Thordaxa. Jako wojownik nie widziałem innej opcji jak przyłączyć się do walki. Walczyłem wpierw ze smokiem, potem z jakimś hordziakiem. Chociaż w tym całym zamieszaniu nie było widać tak naprawdę kto z kim walczy. Jedynie ogłoszenie z serwera że Honorable Kill mi się powiódl. Więc hordziak jeden padł. W pewnym momencie do walki ze smokiem przyłączyła się horda. Ramię w ramię walczyliśmy w imię wyższego dobra. Czyli pokonania Nefariana. Podczas tej walki padłem wielokrotnie, ale przy pomocy aniołów odrodzałem się, by walczyć do końca. W pewnym monecnie musiałem udać się do Goldshire by mnie naprawiono. Gdy przyszedłem z powrotem, heroiczna walka z wrogiem toczyła się dalej. Od tego momentu walczyłem już do końca!! Życie smoka malało w bardzo szybkim tempie. Były momenty, że nie widziałemco się dzieje na ekranie. Smok wszystko zakrywał. Jedynie "rage" widziałem że mi rośnie :) Dzięki temu miałem szanse wykorzystać wszystko co miałem najlepsze. Gdy go pokonaliśmy, smok się sunął na ziemię niczym wielka góra uderzająca o drugą górę. Gdzieś w tym ferworze walki zauważyłem kogoś z naszego bractwa. Ale nie ustaliłem któż to był. Nie wiem czy ta osoba walczyła, czy też nie. Podobno taki smok był też w Ogri, ale tamten coś "dał" od siebie i ktoś go zeskinnował :D U nas, pod zamkiem Stormwind nie dał nic i na dodatek nie można było go odrzeć ze skóry :( Poniżej historia opisana wyżej, ale w obrazkach :D 1) http://www.zshare.net/image/56971421123830cc/ 2) http://www.zshare.net/image/56971477dacd2f59/ 3) http://www.zshare.net/image/56971789ce60d759/ 4) http://www.zshare.net/image/56971830ab89e5c3/ 5) http://www.zshare.net/image/569718913e1b67a4/ 6) http://www.zshare.net/image/5697191643400087/ 7) http://www.zshare.net/image/569719526f9766a5/ 8) http://www.zshare.net/image/569720553d50620a/ 9) http://www.zshare.net/image/569720748a4a5335/ 10) http://www.zshare.net/image/569721166d7130f7/ 11) http://www.zshare.net/image/569721432e8bb61d/ 12) http://www.zshare.net/image/5697217453cc8d6e/ Pozdrawiam :]
|
Tak jak w każdej legendzie, także w tej opowiedzianej przez Kynamite'a jest kilka pominiętych faktów. Już tłumaczę w czym rzecz moi mili, mianowicie wśród -nie umniejszając ich odwadze- 70leveli był jeden młody śmiałek, jego imię zostało zapomniane jednak czyn którym się wsławił nie zostanie wymazany z kart historii. Walczył nie ustępując męstwem swym starszym braciom i w ferworze walki znalazł się tuż przy paszczy bestii... Ale najpierw a oddala zobaczył zażartą walkę...
....zszedł z wierzchowca i podszedł bliżej....
....i jeszcze bliżej....
....rzucił sie w ogień walki i wydawało się że zaklęty piorunami oręż wyrządzi krzywdę podgardlu bestii...
...gdy stało się to czego wszyscy się obawiali, smoczy pomiot uniósł paszczę i ujrzał kto stanowi dla niego największe zagrożenie...
....w szale rzucił swe kły na maluczkiego człowieka i....
....ostatnim co widział nasz heros były nozdrza poczwary....
....podobno żył jeszcze godziny zanim skonał w kwasach żołądkowych niczym....hmmm....ojciec Pinokia w wielorybie, lecz gdy walka dobiegła końca i bohaterowi Stormwind City rozpruli podbrzusze poczwary nie znaleziono ślady młodego bohatera. Niech pocieszy was fakt, że jego potomek dalej kroczy po świecie Azeroth i służy gildii Strażników Stormwind City a imię jego...
|